o czem mówił Championnet, nadeszła więc chwila spełnienia jego rozkazów. Macdonald przywrócił czworoboki w kolumny, Duchesme zrobił to samo, inni dowódzcy naśladowali go, czworoboki wyciągnęły się w kolumny i spoiły się jedne z drugiemi, jak zwoje trzech olbrzymich wężów, rozległo się straszliwe wezwanie do ataku, groźne bagnety zniżyły się, okrzyki niech żyje Rzeczpospolita! dały się słyszeć i neapolitańczycy przed napływem furia francese ustąpili.
— Pójdźmy przyjaciele! krzyknął Championnet do 500 ludzi, których pozostawił sobie w rezerwie, niech nie będzie powiedzianem że widzieliśmy walczących naszych braci a sami nie przyczyniliśmy się do zwycięztwa. Naprzód! I pociągając swych ludzi w straszliwe zamieszanie, on także zrobił swój wyłom w tym żyjącym murze.
Wśród tego wielkiego nieładu, gdzie tylko Bóg zdający się sam prowadzić za rękę rozmaite oddziały francuzkie, mógłby się zorjentować, o mało nie stało się wielkie nieszczęście. Po zniesieniu każden z swej strony neapolitańczyków, po usunięciu ich, korpus Kellermana i przybywający z Rieti to jest dragoni Kellermana i polacy Kniaziewicza, spotkali się i wzięli za dwa oddziały nieprzyjacielskie: dragoni nastawili szable, polacy zniżyli lance, kiedy w tym nagle dwaj młodzieńcy rzucili się w opróżnioną przestrzeń, wołając każdy z swej strony: Niech żyje Rzeczpospolita! i rzucili się w swe objęcia; ci dwaj młodzieńcy byli: ze strony Kellermana Hector Caraffa, który jak przypominamy sobie, udał się do
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/790
Ta strona została przepisana.