— Zdaje mi się że jest jakaś intryga dziś wieczorem.
— W takim razie N. P. będziesz tryumfował nad jednym nieprzyjacielem więcej, odpowiedział mu dworak.
Król uśmiechem podziękował przyjacielowi, wziął w jedną rękę półmisek z makaronem, drugą ręką pomięszał pomidory z ciastem, ukończywszy zaś mieszaninę otworzył szeroko usta i tą samą ręką, gardzącą widelcem, spuścił w nie kaskadę makaronu mogący iść w zawody tylko z słynnym wodospadem Terni, którego generał Lemoine z rozkazu Championneta bronił przed neapolitańczykami.
Na ten widok rzymianie jakkolwiek poważni i mający wysokie wyobrażenie o godności najwyższej wybuchnęli głośnym śmiechem. Nie króla to już oni mieli przed oczami, był to Pasquino, był to Malforio, był to mniej jeszcze od nich, był to błazen Osque Pulcinella.
Król zachęcony tym śmiechem który uważał za oklaski, do połowy wypróżnił już salaterkę i szykując się do połknięcia reszty, był przygotowanym już do trzeciej kaskady, kiedy gwałtownie drzwi jego loży z trzaskiem, przeciwnym wszelkim zasadom etykiety, roztworzyły się tak, że król obrócił się z ustami otwartemi i ręką w powietrzu, aby zobaczyć jaki to bałwan pozwolił sobie przeszkadzać mu w środku tak ważnego zajęcia.
Tym bałwanem był generał Mack w własnej swojej osobie. Ale taki blady, taki przerażony, tak okryty kurzawą, że na sam jego widok, nie pytając
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/798
Ta strona została przepisana.