Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/814

Ta strona została przepisana.

— Dukata, jeżeli jadą dobrze; tylko pocztylionów nie płacimy z góry, jechaliby powoli gdyby byli zapłaceni.
— Za dukata na wino, powiedział pocztbalter kłaniając się d’Ascolemu, Wasza Ekscelencja powinna jechać jak król.
— Tak właśnie, krzyknął Ferdynand, jego Ekscelencja chce jechać tak jak król.
— Ale sądzę, mówił poczthalter, wciąż zwracając się do Ascolego, że jeżeli Waszej Ekscelencji tak pilno, możnaby przodem wysłać kurjera dla przygotowania koni.
— Posyłaj, posyłaj! wołał król. Jego Ekscelencja zapomniał o tem. Dukata dla kurjera, pół dukata za konia, to cztery dukaty więcej za konia; czternaście a cztery, to ośmnaście dukatów; oto masz dwadzieścia. Przewyżka będzie za zamięszanie jakie sprawiliśmy w twoim zajeździe.
I król szukając w kieszonce od kamizelki księcia, zapłacił pieniędzmi księcia, śmiejąc się z figla jaki mu wypłatał.
Gospodarz wziął świecę i świecił d’Ascolemu, Ferdynand zaś pełen troskliwości mówił:
— Niech Wasza Ekscelencja uważa, tutaj jest schodek; niech Wasza Ekscelencja uważa, brakuje jednego stopnia u schodów; niech Wasza Ekscelencja uważa, bo drewno leży na drodze.
Przybywszy do powozu, d’Ascoli, zapewne z przyzwyczajenia, odsunął się aby król siadł pierwszy.
— Nigdy, nigdy, wołał król, kłaniając się i zdejmując kapelusz. Ja dopiero po Waszej Ekscelencji.