Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/825

Ta strona została przepisana.

to mówię, jeden marynarz angielski, więcej wart od dwóch francuskich; ale na lądzie inna sprawa: tem czem są anglicy na morzu, tem francuzi są na lądzie. Bogu wiadomo czy nienawidzę francuzów! Bogu wiadomo że wypowiedziałem im wojnę wytępienia! nakoniec, Bogu wiadomo czy nie pragnąłbym aby resztki tego bezbożnego Indu wyrzekającego się swego Boga, wiodącego na rusztowanie swych monarchów, znajdowały się na okręcie, abym z pokładu biednego, pokaleczonego Vanguard’a mógł z owym statkiem walczyć. Ale pomimo nienawiści dla nieprzyjaciela, należy być sprawiedliwym. Kto mówi nienawidzę, nie mówi pogardzam. Gdybym gardził francuzami nie zadawałbym sobie trudu nienawidzenia ich.
— O kochany milordzie, rzekła Emma z wdzięcznym ruchem głowy, jej tylko właściwym, nie bądź tutaj ptakiem złej wróżby. Francuzi zostaną pobici na lądzie przez generała Mack, jak byli pobitymi na morzu przez admirała Nelsona. A otóż właśnie słyszę trzask bicza zapowiadający nam nowiny. Ozy pani słyszy? Czy słyszysz milordzie? Jest to niewątpliwie goniec przyrzeczony przez króla.
I w istocie słyszano szybko zbliżający się powóz pocztowy i trzaskanie z bicza, jakim pocztylioni oznajmiają zwykle swoje przybycie; ale jednocześnie oczekujący zachwiali się w swych przekonaniach słysząc turkot powozu. Jednakże wszyscy jednomyślnie podnieśli się i nadstawili ucha.
Acton dalej postąpił: widocznie więcej wzruszony niż inni zwrócił się do królowej Karoliny: