dwadzieścia cztery godzin nic nie jedząc. Potem zwracając się do królowej: — Czy masz mnie pani o co jeszcze zapytać?
— O jedno już tylko N. Panie.
— Słucham.
— Chciałabym się dowiedzieć od W. K. Mości co znaczy ta maskarada. Karolina wskazała księcia d’Ascoli w zahaftowanem ubraniu, z krzyżami, orderami i gwiazdami.
— Jaka maskarada?
— Książe d’Ascoli ubrany po królewsku.
— A! tak, a król ubrany jak książę d’Ascoli! Ale naprzód siadajcie, nie miło mi jeść siedzący, kiedy wy w około mnie stoicie, nadewszystko ich KK. WW. powiedział król wstając i obracając się do księżniczek.
— N. Panie! rzekła pani Wiktorja. w jakichkolwiek okolicznościach widzimy cię, bądź przekonanym że widok twój uszczęśliwia nas.
— Dziękuję, dziękuję. Ale cóż to za piękny porucznik, który sobie pozwala być podobnym do mego syna?
— Jeden z siedmiu oficerów Ich Królewskich Wysokości, powiedziała królowa; pan de Cesare, pochodzi z dobrej rodziny korsykańskiej, zresztą szlify uszlachetniają.
— Jeżeli ten co je nosi nie poniża ich... Jeżeli to co powiedział Mack jest prawdą, jest dużo w mojej armii szlif potrzebujących zmiany właścicieli. Służ dobrze moim kuzynkom, panie de Cesare a jedną parę tych szlif zatrzymamy dla ciebie. — Król
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/830
Ta strona została przepisana.