Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/833

Ta strona została przepisana.

— Które W. K. Mość pozwoli podzielić mi z towarzyszami.
— Zrobisz jak ci się będzie podobało; ale w każdym razie stawisz się jutro przedemną z oznakami twego nowego stopnia, abym był pewnym że rozkazy moje wykonano.
Młodzieniec ukłonił się i cofając powrócił na swoje miejsce.
— N. Panie, powiedział Nelson, pozwól mi sobie powinszować; dziś wieczorem dwa razy byłeś królem.
— To za te dnie w których zapominam mm być milordzie, odrzekł król z wyrazem graniczącym między złośliwością i dobrodusznością, co właśnie tak utrudniało wydanie o nim sądu. Potem zwracając się do księcia: — No cóż, d’Ascoli, powiedział, wracając do naszej sprawy, przyjmujesz zamianę?
— Tak, N. Panie, a wdzięczność powinna być tylko z mojej strony, odparł d’Ascoli. Tylko niech W. K. Mość raczy mi zwrócić małą szyldkretową tabakierkę z portretem mojej córki, znajdującą się w kieszonce od kamizelki, a ja z mojej strony zwracam list Najjaśniejszego cesarza austrjackiego, który W. K. Mość po przeczytaniu pierwszych wyrazów schował do kieszeni.
— Prawda, przypominam sobie, daj książę.
— Oto jest N. Panie.
Król wziął list z rąk Ascolego i machinalnie go otworzył.
— Jak się miewa nasz zięć, zapytała królowa z pewnym niepokojem.
— Mam nadzieję że dobrze; wreszcie powiem ci