— Pamiętam to wszystko doskonale.
— Czytaj dalej.
Kardynał czytał.
„I aby niczego nie zaniechać o czem miałem zaszczyt mówić W. K. Mości, poleciłem memu sekretarzowi zrobić kopię. Kopię tę posyłam abyś ją mógł porównać z oryginałem i przekonać się naocznie że w zdaniach moich nie było dwuznaczności mogącej spowodować podobną omyłkę“.
Kardynał spojrzał na króla.
— Czy rozumiesz co z tego? zapytał Ferdynand.
— Nie więcej jak ty, N. Panie, ale pozwól mi W. K. Mość przeczytać do końca.
— Czytaj, czytaj, ach! dobrze nas wykierowano, kochany kardynale!
„I jakto już miałem zaszczyt powiedzieć W. K. Mości, czytał dalej Ruffo, podwójnie jestem uszczęśliwiony że Opatrzność pobłogosławiła twojemu orężowi, ponieważ gdyby W. K. Mość zamiast odniesionego zwycięztwa, została pobitą, byłoby mi niepodobieństwem, bez naruszenia układów z państwami sprzymierzonemi przybyć z pomocą i z wielkim moim żalem musiałbym pozostawić W. K. Mość jego losowi. Byłoby to dla mnie wielką zgryzotą, której szczęściem Opatrzność oszczędziła mi dając ci zwycięztwo“.
— Tak, zwycięztwo, powiedział król, piękne to zwycięztwo!
„A teraz przyjmij ukochany bracie i kuzynie, wuju i teściu“.
— Et caetera, et caetera, przerwał król. A teraz
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/841
Ta strona została przepisana.