— Więcej niż kiedykolwiek.
— Pamiętaj że to już nie jest chwila żartów.
— Od jakiego rodzaju tortury masz pan zamiar rozpocząć?
— Od estrapady, odrzekł Vanni, tą zimną krwią do rozpaczy doprowadzony. Wykonawco rozbierz pana.
— Jeżeli pan pozwolisz, sam się rozbiorę, jestem łechciwy.
I z największą spokojnością Nicolino zdjął z siebie surdut, kamizelkę i koszulę, pokazując tors młodzieńczy i biały, cokolwiek może za chudy, ale doskonałych kształtów.
— Jeszcze raz zapytuję, nic nie chcesz przyznać? wołał Vanni wstrząsając rozpaczliwie tabakierką.
— Cóż znów, odrzekł Nicolino, czyż szlachcic, ma dwa słowa; prawda, dodał wzgardliwie, że pan nie możesz o tem wiedzieć.
— Związać mu ręce na plecach, związać ręce, krzyczał Vanni; przywiązać ciężar stufuntowy do każdej nogi i podnieść do sufitu.
Pomocnicy kata rzucili się na Nicolina aby wykonać rozkaz prokuratora rządowego.
— Chwilę, chwilę, krzyknął mistrz Donato, trzeba zachować względy i przezorność. Trzeba żeby to potrwało; wyprowadźcie ze stawów, ale nie łamcie; jest to kąsek arystokratyczny.
I sam z wszelkiemi względami i ostrożnością jak to powiedział, związał mu ręce na plecach, podczas kiedy dwaj pomocnicy przywiązywali ciężary do nóg.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/883
Ta strona została przepisana.