„Król przybył dzisiejszej nocy. Wojsko neapolitańskie pobite; przed upływem dni piętnastu, Francuzi będą tutaj.
Tak więc markiz Vanni zastanowił się, że chwila w której Francuzi mieli wejść do Neapolu, była źle wybraną dla zadania tortury więźniowi oskarżonemu, którego całą winą było posądzenie iż jest stronnikiem Francuzów.
Co do Nicolina, który pomimo całej swojej odwagi był zagrożony ciężką próbą, powrócił on do swojej celi pod numerem trzecim na drugiem piętrze pod antresolami, jak sam mówił, nie wiedząc jakiemu szczęśliwemu wypadkowi zawdzięczał swoje tak łatwe zwolnienie.
Prawie w tym samym czasie kiedy prokurator rządowy Vanni rozkazał odprowadzić Nicolina Caracciolo do celi, kardynał Ruffo dla dopełnienia przyrzeczenia danego królowi w nocy, stawił się u drzwi jego pokojów.
Rozkaz był wydany aby go wpuścić. Zatem bez żadnej przeszkody dostał się do króla.
Król znajdował się sam na sam z człowiekiem czterdziestoletnim. W człowieku tym można było odgadnąć duchownego po niedostrzegalnej prawie tonzurze, niknącej w gęstwinie czarnych włosów. Był on zresztą silnie zbudowany i wydawał się od-