— Oczekuję rozkazów W. K. Mości, powiedział.
— Rozkazy moje będą łatwe do spełnienia; rozkazuję ci wykonać wszystko to co mi przyrzekłeś
— Jestem gotów, N. Panie.
— A teraz porozumiejmy się.
Pronio spojrzał na króla, widocznie nie pojmował wyrażenia: porozumiejmy się.
— Zapytuję, jakie są twoje warunki, rzekł król.
— Moje warunki?
— Tak.
— Przecież ja nie podaję żadnych warunków W. K. Mości.
— Zapytuję, jeżeli wolisz, jakiej łaski spodziewasz się odemnie?
— Służyć W. K. Mości a w potrzebie dać się zabić za Niego.
— I to wszystko.
— Wszystko.
— Nie żądasz arcybiskupstwa, biskupstwa, nawet najmniejszego opactwa?
— Jeżeli dobrze będę służył W. K. Mości, gdy wszystko już będzie skończone, Francuzi za granicami królestwa, jeżeli dobrze usłużę W. K. Mości, wynagrodzi mię, jeżeli źle, każę mnie rozstrzelać.
— Co mówisz na tę mowę, kardynale?
— Mówię, że mnie ona nie dziwi N. Panie.
— Dziękuję W. Eminencji, powiedział Pronio kłaniając się.
— A zatem, rzekł król, chodzi już tylko o wydanie dyplomu.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/901
Ta strona została przepisana.