Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/908

Ta strona została przepisana.

I Pronio wyszedł, gotów w istocie dać się zabić za króla.
Król widocznie z niecierpliwością oczekiwał oddalenia się Pronia; przyjął on udział w tej scenie, nie bardzo rozumiejąc odgrywaną przez się rolę.
— No, powiedział gdy drzwi się zamknęły, prawdopodobnie jeszcze to wina San Nicandra, ale niech mię diabli wezmą, jeżeli rozumiem twoje uniesienie dla tej proklamacji nie mówiącej ani słowa prawdy.
— Eh! N. Panie, właśnie dlatego że nie mówi ani słowa prawdy, że ani W. K. Mość ani ja nie moglibyśmy, więcej nawet, nie śmielibyśmy jej napisać, właśnie dla tego ją podziwiam.
— Więc wytłómacz mi ją, rzekł Ferdynand, niech się przekonam czy warta moje 10,000 dukatów.
W K. Mość nie byłby w stanie zapłacić jej wartości.
— Ośla głowo! rzekł Ferdynand uderzając się pięścią w czoło.
— Czy W. K Mość zechce przeczytać ją ze mną z tej kopii?
— Dobrze.
Król podał kopię proklamacji kardynałowi.
Buffo czytał:
„Podczas gdy przebywam w stolicy świata chrześciańskiego, zajęty przywróceniem kościoła, Francuzi dla których wszystko zrobiłem aby utrzymać pokój, grożą wkroczeniem do Abruzzów...“
— Wiesz, że dotąd nie podziwiam jeszcze.
— To niesłusznie N. Panie, bo zwróć tylko uwagę na doniosłość tego. Jesteś w Rzymie w chwili