Tego samego dnia około czwartej lub piątej po południu, głuchy i groźny szmer, jak poprzedzający burzę lub trzęsienie ziemi, wznoszący się ze starej dzielnicy Neapolu, stopniowo zaczął się rozchodzić po calem mieście. Ludzie wychodzili tłumami z drukarni signora Floro Giordani, położonej na Largo Mercatello, trzymając w lewej ręce duże drukowane arkusze, w prawej zaś kubły pełne kleju i szczotki; rozchodzili się w rozmaite dzielnice miasta, zostawiając każdy za sobą szereg ogłoszeń, około których gromadzili się ciekawi. Odgłos ten dał się słyszeć bądź wznosząc się do Vomero przez ulicę Infrascata, bądź schodząc przez Castel Capuano, przez stary rynek, bądź nakoniec dochodząc do Albergo dei Poveri przez Largo delle Pigne, albo też ciągnąc się przez Toledo w całej jego długości dosięgał do Santa Lucia przez zejście Olbrzyma, albo do Mergellina przez Ponté i Riviera di Chiaja.
Te ogłoszenia sprawiające taką wrzawę, uderzające wzrok na wszystkich punktach miasta, była to odezwa króla Ferdynanda, a raczej kapitana Pronio, którą tenże według zalecenia kardynała Ruffo, pokrył