— Za ciebie i za nich N. Panie, wszyscy życie nasze oddamy!
Król wyjął chustkę z kieszeni udając że łzy obciera.
Królowa blada i drżąca oddaliła się z balkonu i weszła w głąb pokoju, gdzie stał Acton ręką o stół oparty, przyglądając się temu dziwnemu widokowi z zwykłą swą obojętnością irlandzką.
— Zginęliśmy, powiedziała, król zostanie.
— Bądź pani spokojną, rzekł Acton kłaniając się; ja biorę na siebie nakłonić go do wyjazdu.
Lud po oddaleniu się króla i zamknięciu okien, długo stał jeszcze na ulicy Toledo i na pochyłości olbrzyma.
Król wszedł do swych pokojów nie zapytawszy nawet co się stało z d’Ascolim, którego odniesiono do domu omdlałego, stratowanego, na wpół umarłego. Prawda że spieszno mu było zobaczyć Jowisza od sześciu tygodni niewidzianego.
Umysły pospolite, których wzrok suwa się tylko po powierzchni, mogły sądzić widząc tę manifestację niespodzianą, nagłą, prawie ogólną, iż nic nie mogło nawet chwilowo, obalić tronu spoczywającego na obszernej podstawie całego państwa; ale umysły wyższe-i rozumne nie dające się olśnić próżnemi słowami i demonstracjami powierzchownemi, tak zwyczajnemi u Neąpolitańczyków, widziały po za tem uniesieniem ślepem, jak wszystkie manifestacje lu