Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/949

Ta strona została przepisana.

— Z Portici.
— Zanieś go prędko, te prawdopodobnie od jej nauczycielki.
I San Felice poszedł dalej, wsiadł do powozu i szybko odjechał.
Luiza usłyszała krótką rozmowę męża, wyszła na przeciwko posłańca z poczty i wzięła list od niego.
Pismo było jej nieznane. Otworzyła list machinalnie, spojrzała na podpis i krzyknęła: list Salvaty. Przycisnęła go do serca i pobiegła zamknąć się w uświęconym pokoju. Zdawało jej się iż byłoby bezbożnością pierwszy jego list czytać w innem miejscu.
— To od niego, szeptała rzucając się na krzesło stojące u wezgłowia, to od niego!
Przez chwilę nie mogła czytać, krew wypływająca z serca uderzała jej do głowy, tentniała w skroniach i wzrok pokrywała zasłoną.
Salvato pisał z pola bitwy
„Dziękuj Bogu ukochana, przybyłem na czas do walki i nie byłem obcy zwycięztwu, twoje święte i dziewicze modły zostały wysłuchane. Bóg, błagany przez najpiękniejszego ze swoich aniołów czuwał nademną i nad moim honorem.
„Nigdy zwycięztwo nie było zupełniejsze, ukochana Luizo; na polu bitwy mój kochany generał przycisnął mnie do serca i mianował dowódzcą brygady. Armia generała Mack rozpierzchła się jak dym; w tej chwili wyjeżdżam do Civita-Dukale, skąd znajdę sposób wysłania ci tego listu. W nieładzie wynikającym z naszego zwycięztwa i porażki Neapolitań-