Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/954

Ta strona została przepisana.

przyjaciele a zatem i twoi są patryotami; żaden przewrót nie powinien cię niepokoić, żadne prześladowanie nie może cię dosięgnąć.
— Więc sądzisz przyjacielu, zapytała Luiza, że mogę żyć szczęśliwa bez ciebie?
— Mąż taki jak ja, kochane dziecię, powiedział San Felice z westchnieniem, nie jest mężem pozostawiającym po sobie żal w kobiecie twego wieku.
— Ale przypuszczając że mogłabym być bez ciebie, czy ty mój przyjacielu będziesz mógł żyć bezemnie?
San Felice spuścił głowę.
— Lękasz się abym nie tęskniła za tym domem, ogrodem, tym kawałkiem ziemi, ale czyż ty sam, nie czujesz braku mojej obecności? Nasze życie zespolone od lat siedmnastu, rozrywając się nagle, czyż nie przerwie nietylko twych nawyknień, ale niezbędne twego spokoju warunki?
San Felice milczał.
— Nie opuszczając księcia, który jest tylko twoim przyjacielem, ciągnęła dalej Luiza przytłumionym głosem, czyż nie jest dowodem jak mało mnie cenisz, gdy mi proponujesz ażebym cię opuściła, ciebie, który jesteś dla mnie ojcem i przyjacielem zarazem, ciebie co wykształciłeś mój umysł, napełniłeś dobrocią moje serce, wielkością Boga przejąłeś moją duszę?
San Felice westchnął.
— Kiedy przyrzekłeś towarzyszyć księciu, czy myślałeś że ja nie udam się z tobą?
Łza oczu kawalera padła na rękę Luizy.
— Jeżeli tak myślałeś mój przyjacielu, ciągnęła