— Od wyprawy Tulońskiej, tak N. Panie, odpowiedział Nelson.
— Mam zaszczyt znać pana dawniej jeszcze, rzekł Caracciolo z swą zwykłą uprzejmością, znam pana od dnia kiedy na wybrzeżu Kanady w dwumasztowym statkiem walczyłeś przeciw czterem francuzkim fregatom, wymknąłeś się im przerzynając swoim statkiem przejście, które dotąd uważano za niemożebne; było to, zdaje mi się w 1786 roku, dwanaście lat temu.
Nelson ukłonił się, on także, prostacki marynarz nie był przywykły do takiego nastroju rozmowy.
— Milordzie, powiedział król, oto admirał Caracciolo przybywa udzielić mi rady z znanem ci położeniu rzeczy; siadaj i słuchaj co powie admirał, skoro skończy odpowiesz, jeżeli będziesz miał co do odpowiedzenia; tylko mówię ci z góry że byłbym szczęśliwy gdyby dwaj tak znakomici ludzie, tak dobrze znający sztukę wojowniczą, byli jednego zdania.
— Jeżeli milord, czego jestem pewny, rzekł Caracciolo, jest prawdziwym przyjacielem królestwa, spodziewam się że co do naszych przekonań, mogłyby zachodzić tylko małe różnice w szczegółach, me przeszkadzające nam zgodzić się na rzecz samą.
— Mów Caracciolo, mów, powiedział król powracając do zwyczaju królów hiszpańskich i neapolitańkich, odzywania się przez ty do swych poddanych.
— N. Panie, rzekł admirał, rozeszła się pogłoska po mieście fałszywa, jak się spodziewam, iż W. K. Mość zwątpiwszy o obronie swego królestwa na stałym lądzie, postanowił oddalić się do Sycylii.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/960
Ta strona została przepisana.