Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/983

Ta strona została przepisana.

W istocie, kolumna francuzka pod wodzą, generała Rusca, wszedłszy bez obawy przy odgłosie bębnów do miasta Sulmona została znienacka ze wszystkich okien gradem kul przywitaną. Zdziwiona tem niespodziewanem przyjęciem, zawahała się chwilę.
Pronio oczekujący w zasadzce w kościele San Panfila, korzystając z tego, wybiegł z kościoła ze stu ludźmi i uderzył na Francuzów z przodu, podczas gdy strzelanie z okien coraz się wzmagało. Pomimo usiłowań generała Rusca, nieporządek wkradł się w jego szeregi, wyszedł więc pospiesznie z Sulmone zostawiając w ulicach dwunastu ranionych lub zabitych.
Ale na widok żołnierzy Pronia rąbiących umarłych, na widok mieszkańców miasta, którzy dobijali rannych, z rumieńcem wstydu na obliczach, żołnierze sami sformowoli szeregi, i z okrzykami zemsty weszli napowrót do Sulmone, odpowiadając jednocześnie na wystrzały z okien i wystrzały na ulicy. Lecz ukryci w framugach drzwi, zaułkach ulic, Pronio i jego ludzie razili ogniem morderczym i może republikanie byliby zmuszeni cofnąć się po raz drugi, kiedy posłyszano gęste strzały na drugim końcu miasta.
Był to Duhesme i jego ludzie którzy usłyszawszy strzały, okrążyli miasto i wpadli z tyłu na Pronia.
Pronio z pistoletami w obu rękach, nadbiegł do swojej tylnej straży, zebrał ją, stanął naprzeciwko Duhesma, wystrzelił do niego z jednego pistoletu i zranił go w ramię. Jeden z republikanów ze wznie-