Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/992

Ta strona została przepisana.

— Powinienbyś więc słyszyć co mówiliśmy i wiedzieć czego szukamy.
— J. 0. Pan nie mówił że wolno mi słuchać. Nic więc nie słyszałem.
— Sir John, powiedziała królowa tonem powątpiewania, masz nieoszacowanego sługę.
— To też mówiłem W. K. Mości, ile go cenię.
Potem obracając się do młodego człowieka którego już raz widzieliśmy, jak podczas nocy, upadku i zemdlenia Ferrarego, roztropnie a biernie spełniał rozkazy swego pana:
— Zbliż się Dick, powiedział.
— Oto jestem, J. O. Panie.
— Zdaje mi się że jesteś trochę budowniczym?
— W istocie uczyłem się dwa lata architektury.
— A więc patrz i szukaj, może prędzej znajdziesz to czego my znaleść nie możemy. Powinno istnieć w piwnicach podziemie, tajne przejście prowadzące z wnętrza pałacu do portu wojennego.
Acton usunął się od stołu, ustępując miejsca swemu sekretarzowi. Ten pochylił się nad planem ale podniósł się natychmiast.
— Sądzę że szukanie jest nadaremne, powiedział.
— A to dla czego?
— Jeżeli budowniczy pałacu urządził przejście tajne, niezawodnie nie wykazał go na planie.
— I dla czegóż to? zapytała królowa ze zwykłą swą niecierpliwością.
— Ależ pani, od chwili kiedy przejście tajemne zostałoby oznaczone na planie, przestałoby być tajnem, ponieważ wiedzieliby o niem wszyscy ci co plan znają.