Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/100

Ta strona została przepisana.

saméj przysłał do mnie jak widziałeś don Mothrilla, swego radcę i przyjaciela.
Fernard wzniósł ramiona na znak pogardy i nienawiści.
— Posłuszny więc jestem, mówił Fryderyk, odpowiadając własnéj prawie myśli, lecz opuszczając Coimbrę miałem podejrzenia, te podejrzenia czuwanie nademną stwierdza. I ja będę czuwał. Mam tylko dwa oczy, ale mam także oczy mojego przywiązanego Fernanda; który jeżeli mnie dla jakiego koniecznego i tajemnego posłannictwa opuści, ty pozostaniesz przy mnie, bo was obódwóch kocham szczerze.
I don Fryderyk podał każdemu z dwóch młodych ludzi rękę, którą Agenor z uszanowaniem przycisnął do serca, a Fernand okrył pocałunkami.
— Panie, rzecze Mauléon, szczęśliwy jestem, że kocham, i że tak jestem kochany, ale zapóźno przybywam, abym miał udział w tak drogiéj dla mnie przyjaźni.
— Pędziesz moim bratem, rzekł don Fryderyk, i posiądziesz moje serce, jak ja twoje, a teraz mówmy tylko o uroczystościach, i o starciach włóczni, które nas oczekują w Sewilli, pójdźmy i powracajmy do obozu.
Przeszedłszy około pierwszego namiotu, don Fryderyk spotkał Mothrilla stojącego i czuwającego; zatrzymał się, spojrzał na Maura nie mogąc powściągnąć przykrości jaką mu to natręctwo sprawiało.