Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/1001

Ta strona została przepisana.

dworu do mnie i powitał po imieniu, co w każdéj innéj okoliczności, doprowadziłoby do łez, z radości i dumy.
— „Rycerzu rzekł, radbym ci dotrzymać obietnicy, przypomnij mi.
— „Nic, wyjąkałem, nic N. Panie.
„Otóż jutro ja sam powiem za ciebie! odrzekł król z przyjemnym uśmiechem, który dał mi zapomnieć okrutnego spojrzenia na więzione dzieci.
„Ale nie czekałem tego jutra, pożegnawszy się z księciem odjechałem natychmiast do Francyi, nie zabawiwszy dłużéj nad kwadrans w Hiszpanii, aby odmówić modły na grobie Aissy blizko zamku Montiel.
„Biedni odjechaliśmy, ja i mój zacny Musaron, biedni téż powróciliśmy, kiedy inni bardzo się zbogacili, przydaj i to także, że z cierpliwością oczekuję śmierci, która powinna mnie złączyć z przyjaciółmi.
„Powróciłem do domu z corocznéj pielgrzymki na grób mego stryja. Jeżeli wam panowie, zdarzy się przejeżdżać tamtędy, będziecie mile przyjęci i uczynicie mi zaszczyt.... Jest to mały zamek, zbudowany z cegieł i krzemienia, ma dwie duże wieże i las nad nim goreje. Każdy wam go wskaże w kraju.”
To powiedziawszy, Agenor de Mauléon skłonił się nizko Janowi Froissard i panu Espaing, zażądał swego konia, wolno i spokojnie ruszył w drogę do swego domu, za nim Musaron, zapłaciwszy wprzód należność.