Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/109

Ta strona została przepisana.

dząc zbliżające się wojsko ku namiotowi don Fryderyka, przybyli.
— Patrz, rzecze, don Fryderyk, podając Królewski list Agenorowi, czytaj, i przekonaj się, jakie nas czekają przyjęcia.
— Czy Wasza Wysokość mi każę podziękować tym, którzy mu ten list przynieśli? zapytał Mothril.
Don Fryderyk skinął głową i wyszedł do nich; następnie, kiedy im podziękował za pośpiech, jakiego przyłożyli gdyż dowiedział się iż w pięciu dniach przybyli z Sewilli; Mothril odezwał się do dowódzcy:
— Zatrzymuję twoich żołnierzy, rzekł, aby uczynić więcéj zaszczytu wielkiemu mistrzowi. Co do ciebie, powróć do Króla don Pedro spiesznie jak jaskółka, i donieś mu, że książę jedzie do Sewilli.
Potem dodał cicho:
— Jedz i powiedz królowi, że nie powrócę bez dowodu, który mu przyrzekłem.
Jeździec arabski skłonił się, i nieodpowiedziawszy ani słowa, nie dozwoliwszy odpocząć ani sobie ani koniowi, odjechał jak strzała.
To ciche zlecenie nie uszło uwagi Fernanda, i chociaż nie wiedział przedmiotu, ponieważ nie słyszał wyrazów, sądził się obowiązanym ostrzedz swojego pana, że odjazd dowódzcy, który zaledwie przybył; tem więcéj był podejrzanym gdy dowódcą był Maur a nie kastylczyk.
— Słuchaj, rzekł mu don Fryderyk, gdy znaleźli się