Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/115

Ta strona została przepisana.

zaną drogę, którą wytykał mały lasek pomarańczowy będący w tym samym kierunku, weszli w rzeczkę i przebywali ją, że zaledwie woda do brzucha mułów dostawała. Mimo pewności jaką miał Mothril o płytkości brodu, nie spuszczał z oczu przez całą tę przeprawę kosztownéj lektyki, dopóki nie została przeniesiona na drugi brzeg rzeki.
Natenczas, spojrzał w około siebie, i pochylając się ku lamom różannym:
— Czy jesteś lam? spytał.
— Jestem, odpowiedział głos.
— Wszak poznasz pazia?
— Tego co na psa gwizdał?
— Ust jest w torbie myśliwskiéj, którą nosi zawieszoną przy boku. Otóż téj torby mi potrzeba.
— Będziesz ją miał odpowiedział Maur.
— Zatem, czy mogę go zawołać, czy jesteś na swojem stanowisku?
— Będę w swoim czasie.
Mothril zawrócił się przez rzekę napowrót i zamierzał złączyć się z Fryderykiem i Fernandem.
Podczas tego, Agenor i Musaron przebyli rzeczkę; bo jak już powiedziano, rycerz odważnie zanurzał się w pęd wody:
Rzeka nie była bardzo głęboka z brzega, rycerz i germek zagłębiali się z wolna jeden po drugim. W trzeciéj części przyprawy, koń rycerza stracił