Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/116

Ta strona została przepisana.

grunt, lecz utrzymywany uzdą, oraz staraniem swego jeźdźca, płynął silnie i odzyskał grunt, około dwudziestu kroków od miejsca w którym go zgubił. Musaron postępował za swoim panem jak cień, i robiąc takie same zwroty, przybył również jak on, zdrów i cały, na drugi brzeg. Podług zwyczaju, chciał sobie głośno powinszować tego męztwa, lecz jego pan, kładąc palec na ustach, dał znak milczenia. Obadwaj więc przybyli na brzeg, nie słysząc nic innego jak lekkie pląsanie w wodzie nie dawszy o tem żadnego znaku Mothrilowi.
Przybywszy tam Agenor zatrzymał się, zsiadł z konia i rzucił cugle w ręce Musarona, poczem okrążając lasek znalazł się na drugim jego końcu, i spostrzegł promień księżyca igrający z pozłacaną fryzą lektyki. Drgające tony guzli rozlegały się w nocy, i wskazywały że Aissa dla rozrywki, czekając nim jéj przewódzca przybędzie, uciekła się do lego instrumentu.
Naprzód, były to bezładne akordy, jakiś rodzaj czczéj skargi rzucanéj na wiatr i noc palcami grającéj; lecz po tych akordach następowały słowa, w których z wielką radością, rycerz poznał że tłumaczone z Arabskiego, były śpiewane po kastylsku. Piękna Aissa umiała zatem po hiszpańsku. Rycerz mógł więc z nią mówić, nie przestawał się zbliżać wspierany tym razem głosem i muzyką.
Aissa zasłoniła firanki swjéj lektyki, od strony