— Stało się panie, powinnością naszą jest umierać dla Waszéj Książęcéj Mości.
— Oh! któż może przewidziéć, mówił cicho don Fryderyk odpowiadając swojéj własnéj myśli, straszne następstwa, jakie ta śmierć miéć może.
— Alboż nie jestem takim samym twoim przyjacielem jak Fernand, rzekł smutnie rycerz, odziedziczając po nim twoje zaufanie, będę ci jak on wiernie służył.
— Jesteś niesprawiedliwy, Agenor, rzecze książę, podając mu rękę, i spoglądając na niego z tą nieskończoną łagodnością, którą się podziwia w spojrzeniu takiego człowieka. Podzieliłem moje serce na dwie części, jedną dla ciebie, drugą dla Fernanda: Fernand umarł, ty jesteś odtąd moim jedynym przyjacielem, i chcę ci tego dowieść; mówiąc jakie posłannictwo zleciłem Fernandowi: On miał zanieść list twojéj współziomce, królowéj donnie Blance.
— Ah! otóż przyczyna, rzekł Agenor, a gdzież jest ten list?
— Ten list był w torbie myśliwskiéj, którą nosił przy boku. Jeżeli Fernand rzeczywiście był zamordowany, czemu teraz wierzę, mordercy porwali trupa, aby się nie ukazał na brzegu rzeki, a jak moją tajemnicę odkryją. Jesteśmy zgubieni!
— Lecz jeżeli tak jest, panie, zawołał Agenor, nie udaj się do Sewilli. Uciekaj! Jesteś jeszcze dosyć blisko Portugalii, możesz połączyć się z twoim
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/128
Ta strona została przepisana.