z tego królewskiego tarassu, na którym jesteśmy, można widzieć wieżę Medina Sidonia.
— Tak, rzekła Marya Padilla, wiem dobrze, że mi odpowiesz jak zwykle, to jest że niewierna królowa w więzieniu. I czym się to dzieje, że ty, którego nazywają Sprawiedliwym, karzesz jedną, nie karząc drugiego? czym się to dzieje, że królowa jest uwięzioną, a jéj współwinowajca obsypany zaszczytami?
— Cóż ci uczynił mój brat, don Fryderyk? spytał don Pedro.
— Gdybyś mnie kochał, nie pytałbyś, co mi uczynił? Obrażał mnie nie obojętnością; to byłoby niczem, loby mi zaszczyt czyniło, lecz swoją pogardą, a ty powinieneś karać każdego, ktokolwiek pogardza kobietą przez ciebie ukochaną; nie prawda, ty jej nie kochasz, a przecież przyjąłeś ją do swego łoża, i ona sama tylko uczyniła cię ojcem.
Król nie odpowiadał; była to jedna z nieprzeniknionych dusz, w któréj nie podobna było czytać przez bronzową powłokę jaka ją okrywała.
— Oh! jakże pięknie jest zasłaniać się temi cnotami, których się nigdy nie miało! odrzekła pogardliwie Marya Padilla; łatwo jest chytrym kobietom ukrywać swoje ochydne namiętności, pod wstydliwe spojrzenia i zastawiać się przesądem, który powiada że kobiety Galijskie są zimne i nieczule, obok kobiet hiszpańskich!
— Pedro, Pedro, odezwała się na nowo kochanka
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/136
Ta strona została przepisana.