Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/143

Ta strona została przepisana.

to przecież, zazdrosna jaką jesteś; wszak byliby się szczęśliwszemi, używając tak wielkiéj wolności, jaka jest zostawiona pogardzonéj kobiecie.
— Jesteś dla mnie za wielkim mówcą królu, don Pedro, odrzekła Marya powstając i nie mogąc wstrzymać dłużej swojego szaleństwa. Żegnam Waszą Królewską Mość, sama pomyślę o zemście.
Don Pedro patrzył za nią, nic nie mówiąc; widział jak się oddalała, i nie przywołał jéj skinieniem, a przecież ta kobieta była jedyną, która niekiedy dala mu uczuć co innnego, jak żądzę maleryalnéj namiętności. Lecz właśnie dla tego bał się swojéj kochanki, tak jak się był nieprzyjaciela. I tłumił te słabe uczucia litości, które wzruszały się w głębi serca; — i przechylił się na poduszki, na których przed chwilą spoczywała Marya Padilla. Z okiem wlepionem na drogę ku Portugalii, wypoczywał król na balkonie, z którego przez równiny, lasy i góry widzieć można było rozliczne drogi, prowadzące w rozmaito strony królestwa.
— Okropne położenie królów! mówił don Pedro. Kocham tę kobietę, a jednakże nie powinienem dozwolić wiedziéć ani jéj, ani innym, ani nikomu, że ją kocham; bowiem gdyby dostrzegła tę miłość, nadużywałaby jéj; — nie potrzeba, aby ktokolwiek mógł wiedziéć iż może mieć władzę nad królem, i pozbawić go zadowolnienia, łub jakiegobądź zysku. Nie należy, aby ktokolwiek mógł powiedzieć: kró-