Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/147

Ta strona została przepisana.

Pedja, króla wszelka nagana względem królowéj Blanki jest wzbronioną, wiesz o tem, a jeżeliś zapomniał powtarzam ci.....
— Najjaśniejszy panie, rzecze Maur, król możny, szczęśliwy, kochany, kochający jak ty jesteś, nie znajduje w swojém sercu miejsca ani dla zawiści, ani dla zazdrości, pojmuję to panie, wiem że twoje szczęście jest wielkie, lecz nie powinno cię zaślepiać.
— Tym razem, wiesz cóś, zawołał don Pedro, zatapiając w Maura spojrzenie.
— Najjaśniejszy panie, zimno odpowiedział Maur, Wasza Królewska Mość nie raz widziałeś zasadzki jakiémi jesteś otoczony? Nie raz zapytywałeś się twojéj mądrości: co stanie się z królestwem Kastylii, kiedy król nie zostawi następcy?
— Następcy? powtórzył don Pedro.
— Przynajmniéj prawego następcy, mówił dalej Matur lak, aby nie przypadłe najśmielszemu, albo najszczęśliwszemu z nieprawych synów, bądź Henrykowi, Fryderykowi, lub Tellowi.
— Po co tyle słów, Mothrilu? spytał don Pedro. Czy niechcialbyś mi radzić trzeciego ożenienia? Dwa pierwsze nie były dosyć szczęśliwe, abym słuchał twojéj rady, oznajmiam ci to, Mothrilu.
— Te słowa wyrwane z głębi duszy króla, przez gwałtowny smutek, zaiskrzyły oczy Maura.