Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/149

Ta strona została przepisana.

— To co miałem powiedziéć, było prostą wiadomością, która ciebie Najjaśniejszy panie uwalnia od wszelkich względem Francyi obowiązków.
— Ta wiadomość więc.... Mów prędko!
— Najjaśniejszy panie, rzecze Mothril, pozwól mi odejść dla dania rozkazów straży téj lektyki, która jest na dole. Jestem niespokojny, gdyż pozostawiłem w niéj jedyną osobę, która mi jest droga.
Don Pedro spojrzał na niego z podziwieniem.
— Idź, rzecze, a spiesznie powracaj.
Maur zeszedł i kazał zbliżyć lektykę do pierwszego dziedzińca.
Don pedro z góry tarassu, patrzał niepewném okiem na zabiegi swojego ministra. Mothril powrócił po niejakim czasie.
— Najjaśniejszy panie rzecze, czy Wasza Królewska Mość tym razem, jak zawsze, pozwoli mi mięszkać w Alkazarze.
— Nic inaczjé.
— Pozwól więc abym wprowadził do niego osobę, będącą w téj lektyce.
— Kobietę? spytał don Pedro.
— Tak, królu.
— Niewolnicę, którą kochasz?
— Królu, to moja córka.
— Nie wiedziałem, żebyś miał córkę, Mothrilu.
Mothril nic nie odpowiedział, powątpiewanie i cie-