Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/156

Ta strona została przepisana.

nie będzie nic zadziwiającego jeżeli paź oznajmił mu ją; w takim przypadku, zbrodnia będzie publiczną.
— Wielki Mistrz przybywa? zapytał don Pedro.
— Spieszy za mną.
Król przechadzał się przez niejaki czas z zmarszczonemi brwiami, założonemi rękami, i głową spuszczoną na piersi, łatwo było zgadnąć iż wielka burza miotała jego sercem.
— Trzeba więc zacząć od niego, rzekł głosem ponurym, jest to jeden, sposób tłumaczenia się jaki mogę dać Francyi. Kiedy król Karol V. przekona się, iż nieszczędziłem mego brata, nie będzie wątpił o zbrodni, i przebaczy mi, jeżeli nie ochronię jego bratowéj.
— Nie obawiasz się panie, rzekł Mothril, aby się nie pomylili co do zemsty, i aby nie myśleli uderzając Wielkiego Mistrza niejako kochanka królowéj Blanki, lecz jako brata Henryka dc Transtamare, twego współzawodnika do tronu.
— Ogłoszę list publicznie, rzecze król, krew pokryje plamę. Idź usłużyłeś mi wiernie.
— Teraz, co król rozkaże?
— Niech przygotują pokoje dla Wielkiego Mistrza.
Mothril wyszedł, don Pedro sam pozostał, czoło jego było ciągle zachmurzone; widział szyderstwo przywiązujące się do jego imienia a człowiek zazdrosny i dumny, okazał się p<>d powierzchownością króla niewzruszonego; zdawało mu się, iż słyszy pogło-