Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/160

Ta strona została przepisana.

Serce Monarchy zdawało się w téj chwili, bydź miotane najsprzeczniejszemi uczuciami.
Te uczucia tworzyły walkę, która spędzała wszelką nadzieję spoczynku i snu. Pragnąc świeżości pięknéj nocy, spokojności i ciszy, błądził w ogrodach zwracając się często do Kijosku, jakby do celu upragnionego, gdzie piękna Maurytanka zasypiała snem głębokim; czasami także, król przechodził przed oknami donny Padilly, wpatrywał się w ciemne szyby, sądząc, iż Hiszpanka śpi, szedł daléj, i przez zakręty mniej lub więcéj długie; wracał zawsze do Kijosku.
Król mylił się. Marya Padilla nie spała wcale; nie było światła, lecz pełne ognia jéj serce równie jak don Pedra biło gwałtownie, i skakało w piersiach, gdyż nieporuszona okryta suknią koloru brunatnego stała za oknem, patrzyła na króla, nic tracąc ani jednego ruchu, my zaś śmiemy powiedzieć, nie pozwalając ujść jednéj jego myśli.
Oprócz donny Maryi Padilli, dwa inne oczy zagłębiały się w serce don Pedra, były to oczy Maura stojącego jakby na warcie, oczekując końca intrygi. Gdy Król zbliżał się do okien Aissy drżał z radości. Kiedy zaś don Pedro zwracał swój wzrok ku pokojom Maryi Padilli, i wachał się wejść do swéj ulubionéj, usta jego cicho wymawiały groźby, a ręka jakby instynktownie szukała sztyletu, i była gotowa nim władnąć. Pod wpływem tych spojrzeń przenikliwych i jadowitych, don Pedro przepędził noc całą, sądząc