Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/163

Ta strona została przepisana.

mnie dostatecznem, inaczéj zapytałabym się Pedro jeżeli zostanę, czy będziesz szczęśliwy?
Król nachylił się do niéj, i jedna z pięknych rąk Maryi spoczęła w jego dłoni. Była to chwila, kiedy serce głęboko ranione, uczuwa potrzebę uspokojenia się przez miłość. Ucałował jéj rękę.
— Jesteś niesprawiedliwą Maryo rzecze, ja ciebie kocham, tylko abyś znalazła miłość odpowiadającą twojéj, potrzeba ci było kochać kogo innego, nie króla.
— Więc nie chcesz abym odjechała? zapytała Marya Padilla z tym zachwycającym uśmiechem, dla którego don Pedro zapomniał o reszcie świata.
— Nie, rzecze, Król, chyba że zgadzasz się, i przystajesz dzielić mój los na przyszłość, jak go dotąd dzieliłaś! Wtedy, z tego samego miejsca, na którem była, poruszeniem królowéj, z którego sądzićby można, że Padilla zrodzoną była u podnóżka tronu, piękna postać dała znak tłumowi, aby powrócił do mięszkań.
W téj chwili, wszedł Mothril. Rozmowa zbyt długa z don Podrą niepokoiła go.
— Co się stało, zapytał niecierpliwie don Pedro.
Brat Najjaśniejszego pana, don Fryderyk przybywa, już widać jego orszak na drodze Portugalskiéj.
Ta wiadomość wywołała taki wyraz nienawiści