Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/167

Ta strona została przepisana.

się widzieć ożywionem i wesołem, znalazł przeciwnie milczącém i smutném jakby grobowiec. W jego sercu budziły się smutne przeczucia. Oficer zbliżył się do niego, i nachylając do ucha rzekł:
Panie, czy uważałeś iż za nami zamknięto bramę przez którą przybyliśmy?
Wielki mistrz nic nie odpowiedział, ale postępował daléj, wkrótce ujrzał Alkazar. Motril oczekiwał przy bramie z kilku oficerami don Podra, wszyscy mieli twarz życzliwą.
Niecierpliwie oczekiwany orszak wjechał w dziedziniec Alkazaru, którego bramy równie jak miasta za niemi się zamknęły.
Motril postępował za xięciem, ze wszelkiemi oznakami głębokiego uszanowania.
W chwili, kiedy zsiadł z konia, Motril zbliżył się do niego i rzekł:
— Wiesz Mości książę, że nie jest w zwyczaju wchodzić do pałacu z bronią, czy pozwolisz abym zaniósł twój miecz do twego mięszkania.
Gniew don Fryderyka długo wstrzymywany, zdawał się oczekiwać tylko téj sposobności aby wybuchnął.
— Niewolniku, rzecze, czyż niewola tak dalece cię znikczemniła, że nie możesz poznać twych monarchów, i szanować twoich panów? od jakiego to czasu Wielki mistrz zakonu ś. Jakóba z Kalatrawy, który ma przywiléj wchodzić w chełmie i ostrogach do