Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/171

Ta strona została przepisana.

jest w tych wszystkich którzy go otaczają, nie nastawajmy więc na majestatyczność jego.
Obojętnie otworzył drzwi swego pokoju, i dał znak psu, aby tam weszedł. Pies był posłuszny.
Zaczakaj na mnie Alan, rzecze.
Pies położył się na lwiéj skórze. Wielki mistrz zamknął drzwi, i w téj chwili dał się słyszéć głos wołający:
— Mój brat, gdzie jest mój brat?
Don Fryderyk poznał głos króla, i zbliżał się ku miejscu zkąd ten głos wychodził.
Don Pedro wychodząc z kąpieli, blady, po nocy bezsennnéj, zburzony tłumionym gniewem, zastanowił surowy wzrok na młodym człowieku, który był u jego stóp.
— Otóż jestem, królu i bracie rzekł, wezwałeś mnie, otóż jestem; przybyłem z największym pośpiechem aby cię widziéć, i aby ci życzyć wszelkich pomyślności.
— Jakto, czyto być może! Wielki mistrzu, odpowiedział don Pedro, nie powinienemże podziwiać że twoje słowa są tak mało zgodne z twojemi czynami? Życzysz mi wszelkich pomyślności jak mówisz, a wiążesz się z memi przyjaciółmi!
— Królu, nie rozumiem cię, rzekł don Fryderyk podnosząc się, gdyż od chwili kiedy go oskarżano,