Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/172

Ta strona została przepisana.

nic chciał dłużéj pozostać na kolanach Czy do mnie to mówisz?
— Tak, do ciebie Wielki mistrzu zakonu ś. Jakóba.
— Najjaśniejszy panie, nazywasz mnie więc zdrajcą.
— Tak, ciebie, jesteś zdrajcą, odpowiedział don Pedro.
— Dla czegóż to, mój królu, rzekł z wyrazem nieskończonéj słodyczy. Nigdy cię dobrowolnie nie obraziłem, owszem przeciwnie, we wszystkich zdarzeniach a szczególnie w wojnie przeciwko Maurom dziś twoim przyjaciołom, władałem orężem, ciężkim dla mojej dłoni, która była jeszcze za młodą.
— Tak Maurowie są mcmi przyjaciółmi, zawołał don Pedro, musiałem szukać pomiędzy niemi przyjaciół, gdyż w mojéj rodzinie znalazłem samych nieprzyjaciół.
Don Fryderyk wzniósł się dumniejszy, i więcéj nie zachwiany w miarę jak wyrzuty króla stawały się więcéj niesprawiedliwe, i więcéj obrażające.
— Jeżeli mówisz o moim bracie Henryku, rzecze, nie mam nic do odpowiedzenia, i to niema ze mną żadnego związku. Mój brat Henryk podniósł broń, przeciwko tobie, Henryk jest niesprawiedliwym, bo ty jesteś naszym prawym panem, i z wieku i z rodu, mój brat Henryk chce być królem Kastylii, i mówią iż duma wszystko mu kazała zapomniéć, ja nie jestem dumny i nic nie żądam. Jestem tylko Wielkim mistrzem zakonu ś. Jakóba, i jeżeli uznajesz kogo go-