Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/180

Ta strona została przepisana.

w niéj nienawiść, i podczas kiedy król rozmawiał z Maurem, patrzyła na rycerza w pancerzu, który korzystając z nieporządku, jaki panował w zamku; z przyczyny stracenia don Fryderyka, wszedł w dziedzieniec, gdyż straże, ani szyldwachy, nie pytali go dokąd idzie.
Rycerzem tym, był Agenor, przybywający na wezwanie Wielkiego Mistrza. Szukał on wzrokiem firanek purpurowych wskazanych mu przez tegoż, mających być w jego pokojach, i znikł w zakręcie muru.
Marya Padilla patrzała machinalnie za rycerzem, nie widząc sama co czyni, póki go z oczu nie straciła. Wtenczas wracając się, spojrzała na króla i Mothrila.
Król mówił z żywością; po jego poruszeniach energicznych, można było poznać, iż daje okrutne rozkazy. Błyskawica przebiegła przed oczyma donny Maryi, i z szybkiém wpatrywaniem się, które jest właściwe kobiétom, zgadła co one miały znaczyć.
Poskoczyła ku królowi, w chwili gdy ten dawał znak, aby się Mothril oddalił.
— Najjaśniejszy Panie, nie dawaj dwóch podobnych rozkazów w jednym dniu.
— Czy więc słyszałaś? zapylał don Pedro bledniejąc.
— Nie, ale odgadłam. Oh, królu, królu, mówiła Marya padając na kolana, bardzo często skarżyłam się na nią, bardzo często podburzałam cię przeciwko niéj,