Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/181

Ta strona została przepisana.

lecz nie zabijaj ją, królu, nie zabijaj ją królu, powtórzyła, albowiem gdy ją zabijesz, powiesz mi to samo, co wyrzekłeś o don Fryderyku, iż uczyniłeś to dla mnie.
— Maryo, rzekł król posępnie, podnieś się, nie proś; to jest nadaremnie: wszystko już naprzód postanowione. Trzeba było albo nie zaczynać, albo teraz skończyć: śmierć jedna pociąga za sobą śmierć drugą. Jeżelibym tylko ukarał don Fryderyka, sądzonoby, że don Fryderyk nie był ukarany, lecz poświęcony zemście osobistéj.
Donna Marya spojrzała na króla z przestrachem; możnaby powiedziéć, iż przestraszony podróżny zatrzymuje się nad przepaścią.
— Oh! wszystko to spadnie na mnie rzecze, na mnie, i na moje dzieci; powiedzą, iż to ja cię namówiłam do tego podwójnego zabójstwa, a jednak, widzisz, o mój Boże! dodała, czołgając się u nóg; proszę go, błagam, aby nie robił mary z téj kobiéty.
— Nie, gdyż ogłoszę moją hańbę i ich zbrodnię; nie, gdyż pokażę list don Fryderyka do swojéj bratowéj.
— Nie znajdziesz nigdy Hiszpana, który śmiałby podnieść rękę na swoją królowę zawołała donna Marya.
— Dla tego też wybrałem Maura, odpowiedział niewzruszenie don Pedro. Na cóż przydaliby mi się