Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/182

Ta strona została przepisana.

Maurowie, gdyby nie wykonywali tego, co nie chcą Hiszpanie?
— Ah! chciałam się oddalić dziś z rana zawołała donna Padilla, dla czego zostałam? Jeszcze jest czas tego wieczora; pozwól mi opuścić pałac. Mój dom, dla ciebie w każdej godzinie, w dzień i w nocy jest otwartym; będziesz mnie mógł odwidzać kiedy zechcesz.
— Czyń pani co ci się podoba, rzekł don Pedro, któremu szczególnym zwrotem wspomnienia, ukazała się postać pięknéj Maurytanki z kijosku, we śnie pożądliwym, i z kobietami z wielkiemi wachlarzami nad nią czuwającemi. Czyń co ci się podoba; już jestem znudzony, słysząc cię ciągle mówiącą że wyjeżdżasz, a zawsze pozostajesz.
— Mój Boże, rzekła donna Marya Padilia jesteś świadkiem, iż wychodzę ztąd dla tego, że nie żądałam nigdy śmierci don Fryderyka, i błagam napróżno o życie Królowéj Blanki.
Zanim król don Pedro mógł sprzeciwić się temu, otworzyła raptownie drzwi i miała wyjść; lecz w téj chwili wielki hałas rozległ się po pałacu: widziano ludzi uciekających, słyszano krzyki; których przyczyn nie można było zrozumiéć, a złowroga chucząca w obszernych pawilonach zdawała się krążyć i nad pałacem.
— Słuchaj, rzecze Marya, słuchaj.