Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/186

Ta strona została przepisana.

balkonie poznała go, wydała westchnienie, i wymówiła jego imię. Agenor podniósł głowę — Aissa! Aissa! zawołał, i z ogrodu przeszedł do pięknéj Maurytanki. Młoda dziewica podała mu rękę z głębokiém uczuciem miłości; później cofając się prędko z niespokojnością.
— O mój Boże! Francuzie jesteś raniony?
Istotnie; Agenor miał ręce skrwawione; lecz zamiast długiego tłumaczenia położył swą rękę na jéj ramieniu, a drugą wskazał psa będącego przy nim. Na ten okropny widok młoda dziewica wydała krzyk. Mothril wracając do siebie usłyszał ten krzyk. Słychać było glos domagający się światła, słychać było chód jego i służących zbliżających się.
— Uciekaj! zawołała młoda dziewica, zabije cię, a ja także umrę; bo cię kocham.
— Aisso! rzecze rycerz, ja ciebie także kocham, bądź tylko mi wierna, a zobaczysz mnie.
Późniéj przyciskając młodą dziewicę do swego serca, wycisnął pocałunek na jej ustach, spuścił przyłbicę, wydobył swój długi miecz, i wyskoczył z dolnego okna i ociekł. — Łamiąc gałęzie, i depcząc kwiaty, przebył wkrótce ogród, przeszedł dziedziniec zadziwiony iż nikt go nie zatrzymuje; spostrzegł z daleka Musarona, siedzącego na siodle i trzymającego w ręku cugle pięknego karego konia, którego mu darował don Fryderyk.