Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/189

Ta strona została przepisana.

ba twojéj zemście, silne i zręczne ramię; zresztą, będę nad nim czuwał. Tymczasem każ Najjaśniejszy panie, szukać Francuza wspólnika Wielkiego Mistrza, a jeżeli go uchwycisz, przedewszystkiém nie miéj żadnéj litości.
— Dobrze, odpowiedział don Pedro, idź prędko i wracaj.
— Najjaśniejszy panie, rzecze Maur, dla większego pośpiechu odprowadzę moją córkę konno, nie w lektyce.
— Czemuż ją w Sewilli nie pozostawisz, odrzekł król, czy niema ona swego domu, służących i ochmistrzyni?
— Najjaśniejszy panie, nie mogę jej opuścić, gdziekolwiek pójdę trzeba aby mi towarzyszyła. Jest to skarb nad którym czuwam.
— Ah! ah! Maurze, przypominasz sobie historyą hrabiego Juliana i pięknéj Floryndy.
— Powinienem ją pamiętać, odpowiedział Mothril, ponieważ jéj to Maurowie winni swoje wejście do Hiszpanii, a ja następnie, winienem jéj honor, iż jestem mistrzem mego pana.
— Lecz, odrzekł don Pedro, nigdy mi nie mówiłeś że masz tak piękną córkę.
— To prawda, odpowiedział Maur, moja córka jest bardzo piękna.
— Tak piękna, iż ją na kolanach uwielbiasz, nie prawdaż?