Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/197

Ta strona została przepisana.

Teraz idźmy, nic nam nie przeszkadza, Taras jest opuszczony, droga otwarta.
Przyskoczyli na dół, i przeszli go w bród. Woda spływała po zbroi rycerza, podobnie jak po łuszczkach ryby. Co do Musarona, ten zawsze pełen przezorności, zdjął swoje suknie, które trzymał na głowie w zawiniątku. Przybywszy do sykomory, ubierał się, pan jego zaś, w tym czasie ocierał wodę dobywającą się przez otwory pancerza, wspinał się po gałęziach sykomary, i dostał się na szczyt drzewa będącego w równi z wałem.
— I cóż widzisz? zawołał Mauléon.
— Nic, odpowiedział germek, tylko drzwi, których nikt nie pilnuje, i które wasza wysokość może dwoma uderzeniami topora wysadzić.
Mauléon przybył na tę samą wyniosłość, jak jego germek, a tém samem, mógł się naocznie przekonać o prawdzie dowodzenia. Droga była wolną, a drzwi wskazane, zamknięte wieczorem, same tylko tamowały przejście z Tarasu do mieszkania więzionéj.
Jak powiedział Musaron, ostrzem topora włożonym pomiędzy kamienie, Agenor wysadził zamek i dwie zawiasy.
Drzwi otworzyły się. Przededrzwiami ukazały się kręte wschody, służące do wyjścia z mieszkania królowéj, których wejście główne znajdowało się w dziedzińcu wewnętrznym. Na piérwszém piętrze znaleźli