Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/212

Ta strona została przepisana.

W jednéj chwili odgłos ostróg dał się słyszéć w korytarzu; na progu ukazał się rycerz zdumiałemu Maurowi.
Królowa wydala jęk pomięszany radością i cierpieniem... Agenor podniósł miecz, Mothril silnym ramieniem zmusił królowę do podniesienia się, tworząc z jéj ciała puklerz.
Jęki nieszczęśliwéj zmieniły się w nieme i przytłumione chrapanie; ręce wykręciły się przez gwałtowność cierpienia, usta zsiniały.
— Kebir! krzyknął Mothril po arabsko, Kebir na pomoc! Zasłaniał się ciałem królowéj, i strasznym bułatem którego zakrzywienie ścinało i rzucało głowę gdyby ją dosięgnął.
— Ah, niedowiarku! zawołał Agenor; chcesz zabić córkę Francyi.
Przez głowę królowéj usiłował uderzyć mieczem Mothrila.
W téj chwili uczuł się pochwyconym w pół, i ciągniętym w tył przez Kebira, którego ręce ściskały go jak pas żelazny.
Obrócił się do nowego przeciwnika: najdroższy czas już był stracony; królowa upadła na kolana: nie krzyczała, nie jęczała, nie chrapała więcéj; zdawała się być umarłą.
Kebir szukał oczami miejsca w któremby mógł zatopić w rycerzu sztylet, który trzymał w zębach.