Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/215

Ta strona została przepisana.

mi dała w chwili odjazdu, w imieniu brata swego, króla Karola.
Podnosząc się po drugi raz do rękojeści miecza Agenora, skonała, w chwili gdy się dotykała tego godła.
— Panie wołał Musaron, natężając ucho ku korytarzowi, przychodzą, biegną i jest ich kilku.
— Nie trzeba aby znaleźli ciało mojéj królowéj razem z dusicielami, rzekł Agenor; pomóż mi Musoronie.
Wziął trupa Blanki; posadził jak należy na wspaniałém krześle; położył nogi na głowie Mothrila, jak malarze i rzeźbiarze kładli stopę Matki Boskiéj na zgniecionéj głowie węża.
A teraz, idźmy, rzekł Agenor, jeżeli nie jesteśmy otoczeni.
We dwie minuty, dwaj Francuzi znajdowali się pod sklepieniem nieba, udając się drogą oznaczoną sykomorami; widzieli trupa szyldwacha, który w téj saméj postawie podparły o ścianę, zdawał się jeszcze czuwać swojemi wielkiemi oczyma, które śmierć zapomniała mu zamknąć.
Byli już z drugiéj strony rowu, kiedy błyskania pochodni i podwojone kszyki oznajmiły im, iż tajemnica była odkryta.