— A więc jesteś dla mnie kosztownym zakładnikiem, ponieważ wyznajesz, iż jesteś rycerzem.
— Zakładnikiem?
— Zapewne; kiedy Karol V. pojmię którego z moich poruczników i zechce powiesić, zagrożę mu, iż z tobą to samo uczynię; a jeżeli pomimo téj pogróżki, istotnie cię powiesi, utraci jednego szlachcica. Ale za pozwoleniem, przydał Caverley; widzę na twoim ręku klejnot, którego nie postrzegłem; cóś podobnego do pierścionka; do licha, pokaz go, rycerzu. Jestem miłośnikiem pięknych wyrobów, a szczególniéj, kiedy ten wyrób ma swoją wartość.
Mauléon łatwo poznał z kim miał do czynienia. Kapitan Caverley był jednym z tych naczelników hord, który stal się dowódzcą rabusiów, myśąc iż zawsze prowadzi poczciwe rzemiosło żołnierza.
— Kapitanie, rzekł Agenor cofając swoją rękę, szanujesz pan cokolwiek na świecie?
— Wszystko, czego się obawiam, odpowiedział dowódzca, ale prawda że się niczego nie boję.
— To źle, rzekł obojętnie Agenor; gdyby nie to, to ten pierścień który jest wart...
— Trzysta liwrów turnejskich, przerwał Caverley, rzucając okiem na klejnot, samo złoto, nie licząc roboty.
— A więc ten pierścień, kapitanie, podług twego ocenienia wart jest trzysta liwrów turnejskich; gdybyś jednak cokolwiek szanował, przyniósłby ci tysiąc.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/221
Ta strona została przepisana.