rzekam tysiąc talarów zlotem. Jeżeli odmówisz, rzucę pierścień w rzekę, a tak pierścień i okup stracisz.
— Dobrze; lecz ciebie zatrzymam i powieszę.
— Jest to bardzo małe wynagrodzenie dla tak biegłego spekulanta jakim ty jesteś; a dowód, iż nie cenisz swéj śmierci za tysiąc talarów złotem jest ten, że nie odpowiadasz, nie.
— Ja nie mówię, nie, odrzekł Caverley; dla tego...
— Dla tego, iż się boisz, kapitanie, powiedzieć nie; więc pierścień stracony; potém jeżeli zechcesz, każesz mnie powiesić. No cóż: tak, lub nie?
— Prawdziwie, zawołał Caverley zdziwiony, oto jest co nazywam pięknym młodzieńcem, nawet giermek nie ruszył się. Niech mnie djabli wezmą, kocham cię rycerzu.
— Jestem ci bardzo wdzięczny, ale odpowiedz.
— Co chcesz abym odpowiedział?
— Tak, lub nie; ja więcéj nie żądam, to bardzo łatwo.
— A więc, tak.
— Bardzo dobrze, odrzekł rycerz wkładając pierścień na palec.
— Z jednym jednak warunkiem, dodał kapitan.
— Z jakim? Caverley chciał odpowiedziéć, lecz wielki zgiełk zwrócił jego uwagę. Hałas ten był na drugim końcu wsi, lub raczéj na polu leżącém przy rzece i otoczo-
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/223
Ta strona została przepisana.