Ten, którego król nazwał doktorem, otworzył tekę, którą miał pod ręką, i wydobył z niéj kilka wielkich listów. Następnie otworzył piérwszy jaki mu się nadarzył.
— I cóż? spytał król.
— Poselstwo z Normandyi, odpowiedział doktór, Anglicy spalili miasto i dwie wsie.
— Mimo pokoju! mówił cicho król, mimo traktatu Bielińskiego, który nas tak drogo kosztuje!
— Cóż uczynisz, królu?
— Poślę pieniędzy.
— Poselstwo z Forez.
— Daléj, rzekł król.
— Wielkie kompanie są pobite na brzegach Saony. Trzy miasta obrócone w proch, zasiewy zniszczone, winobrania zdeptane, bydło zabrane, przedano sto kobiét.
Król zakrył twarz rękami.
— Czy Jakóba de Bourbon tam nie ma? rzecze, obiecał mnie uwolnić od wszystkich tych rabusiów!
— Zaczekaj W. K. Mość, rzeki doktór otwierając trzecią depeszę. Oto list, w którym jest wzmianka o nim: spotkał wielkie hordy w Birgnais, i stoczył bitwę; ale..
Doktór zatrzymał się, wachając.
— Ale?... odrzekł król biorąc list z rąk. Zobaczmy co tam jest.
— Czytaj sam, królu.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/266
Ta strona została przepisana.