z tamtéj strony; cokolwiek nam powiesz, niczém nas nie zadziwisz.
— Najjaśniejszy panie, król Kastylii pozbawił życia siostrę naszéj królowéj.
Król cofnął się ze wstrętem. Rycerz mówił daléj.
— Zamordował ją zniesławiwszy wprzódy.
— Zabił! zabił moją siostrę! rzekł król bledniejąc: to być nie może!
Rycerz który zgiął kolano, powstał raptownie.
— Najjaśniejszy panie, rzecze głosem drżącym, nie godzi się niedowierzać szlachcicowi, który tyle cierpiał aby zrobił przysługę swojemu panu. Ponieważ nie chcesz mi wierzyć, to jest pierścień królowéj, może mu więcéj jak mnie uwierzysz.
Karol V. wziął pierścień, długo nań patrzył, i z wolna jego pierś się wznosiła, a oczy napełniały łzami.
— Niestety! niestety! rzekł, ten to sam, poznaję go; bo ja go jéj dałem. I cóż! Bertrandzie, czy ty słyszysz? Jeszcze jeden cios, dodał odwracając się do Duguesclina.
— Najjaśniejszy panie, rzecze rycerz, winieneś pożałować tego śmiałego rycerza, za porywczość z jaką go przyjąłeś.
— Tak, rzekł król, tak; lecz mi przebaczy, ponieważ mnie boleść nęka: nie wierzyłem z początku i teraz jeszcze nie wierzę.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/281
Ta strona została przepisana.