Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/293

Ta strona została przepisana.

Przez cały czas liczenia nikt ani słowa nie przemówił.
— Ah! otóż tak pięknie postępujesz towarzyszu, rzekł Hugo de Caverley, kiedy ostatni talar położony, przyznam się, że niespodziewałem się tak prędko; więc już oswoiłeś się z myślą, która z początku nabawiała cię tyle trwogi, abyś żył z nami?
— Tak jest, kapitanie albowiem prawdziwy żołnierz wszędzie żyje, i żyje jak chce; przytém myślałem, że dobra wiadomość nie oznajmia się nikomu zaprędko, a ja przynoszę ci wiadomość nadzwyczajną, której jestem pewny że się spodziéwać byłeś bardzo daleki.
— Ba! rzecze Caverley, zaczynając się trwożyć oświadczeniem Mauléona, obawiał się bowiem czy go nie ciągnie w jakie sidła, aby tym sposobem zwolnić się z danego słowa, ba! wiadomość nadzwyczajną mówisz?
— Kapitanie, odrzekł Mauléon, na drugi dzień mówiłem o tobie z królem Francyi, do którego, jak ci to wiadomo, byłem posłany przez umierającą jego siostrę, opowiedziałem mu więc łaskawą grzeczność, jakiéj próbę mi dałeś.
— Ah! ah! rzecze kapitan ucieszony, więc mnie zna król Francyi?
— Bez wątpienia, kapitanie, gdyż mu splądrowałeś jego królestwo, i mógłże by téż nie wspomniéć o tobie? narzekania spalonych mnichów, płacze ko-