Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/304

Ta strona została przepisana.

kich narodów, którym wiele zależy na utrzymanie własnéj sławy, czyż, nie będziecie szczęśliwémi, gdy oprócz chwały i bogactw, jakie wam przyrzekam, połączycie się dla sprawy, przynoszącéj zaszczyt ludzkości? Bo jakie też życie prowadziémy, my ludzie wojskowi? Żaden Monarcha wybrany przez Boga nie potwierdza naszych zdzierstw i łupieży; krew którą przelewamy, jest często krwią która wola zemsty, i któréj głos nie tylko wznosi się w niebo, ale jeszcze mimowolnie wzrusza naszą duszę, zatwardziałą w okropnościach wojennych. Po zmienném i dziwaczném życiu, zostając żołnierzami, zastępami Boga; zostając bogatémi i zamożnémi, czyż nie osiągniemy przeznaczenia godnego zawiści, każdego rycerza poświęcającego się znojom wojennym?
Wnet przeciągły szmer potwierdzenia przebiegł szeregi dowódzców, bo silne było przekonanie, płynące z ust szermierza najsławniejszego w owéj epoce. Wszyscy widzieli Bertranda walczącego nie w jednéj bitwie, i wielu z nich czuło, ostrze jego miecza i ciężar maczugi; zdawało im się też zaszczytnym, odpowiedziéć zdaniu podobnego żołnierza.
— Panowie, mówił dalej Duguesclin, uszczęśliwiony wrażeniem sprawioném piérwszą częścią mowy, otóż plan, który mi nasz dobry król Karól V, powierzył. W Hiszpanii, Maurowie i Saraceni, stali się bardziéj zuchwali i okrutni, jak kiedykolwiek; w Kastylii, panuje Monarcha Chrześcijański, zuchwalszy