Pau, gdzie jesteśmy oczekiwani przez pana Gastona Phoebus.
— Bądźcie spokojni panowie, — odrzekł Barnabe, — i ufajcie mojemu słowu.
W tém weszła pokojówka, mówiła cicho z oberżysty; obecność jéj okazała nagły wyraz sprzeczności.
— Co tam takiego jeszcze? — spytał Espaing de Lyon.
— To bydź nie może, — odpowiedział oberżysta.
I nadstawił znów licha, aby mu powtórzyła pokojówka.
— Co ona mówi? — spytał rycerz.
— Mówi coś niepodobnego.
— Przecież.
— Że już nie ma pokoi.
— Dobrze — rzecze Jan, — otóż będziemy spali z naszemi końmi.
— Oh! panowie, panowie, — zawołał Barnabe, — bardzo przepraszam! gdyż rycerz który niedawno co przed wami przyjechał, zajął dla siebie i swego germka ostatnie dwa pokoje.
— Ba! — rzekł Jan niejako już przyzwyczajony do tych niepomyślności, — przykra noc wkrótce przeminie, żebyśmy przynajmniéj mieli dobry wieczerzę.
— Czekaj pan, — rzecze gospodarz, — oto kuchmistrz, to się zapytam.
Kuchmistrz wziął oberżystę na stronę i zaczął z nim cicha rozmowę.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/31
Ta strona została przepisana.