Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/320

Ta strona została przepisana.

mował co raz głębiéj jego serce, które zwolna napełniało je omamieniem. Zaledwie spostrzegł się samym, usłyszał otwierające się drzwi, i ujrzał wchodzącego Musarona wraz z księciem, odzianych w płaszcze z mieczami w rękach.
Zrozumiał książę Agenora, bo ten w kilku słowach opowiedział mu o swoich poprzednich stosunkach z piękną Maurytanką, również jak o namiętnéj niechęci Mothrila.
— Kiedy tak, rzekł książę, powinieneś starać się pomówić z tą kobiétą, od niéj więcéj się dowiemy, niżeli od wszystkich szpiegów na święcie. Kobiéta którą się trzyma w niewoli, rządzi często swoim panem.
— Tak, tak, zawołał Mauléon, pałając chęcią zobaczenia Aissy. Jestem gotów wypełnić rozkazy W. K. Mości.
— A pewny jesteś, że ją słyszałeś?
— Ją słyszałem, jak ciebie M. książę słyszę; słyszałam jéj głos ztamtąd, on drga jeszcze w mojém uchu i będzie moim przewodnikiem, wśród ciemności piekła.
— Zgoda, lecz to mnie niepokoi jakim sposobem dostać się do tego domu, i uniknąć jakiéj uzbrojonéj bandy.
— Właśnie to samo myślałem M. książę.
— Będę ci towarzyszył, ale ma się rozumiéć będę w ukryciu, i dozwolę ci rozmawiać swobodnie z twoją kochanką.